MON przerywa milczenie ws. incydentu na Westerplatte. „Ceremoniał wojskowy został zatwierdzony przez Tomasza Siemoniaka”
Zgrzyt na linii harcerze-MON miał miejsce 1 września, w trakcie uroczystości na Westerplatte. Apel Poległych, zgodnie z ustaleniami, miał odczytać harcmistrz Artur Lemański. W ostatniej chwili plany zmieniono, i tekst przeczytał żołnierz. Wywołało to reakcję Związku Harcerstwa Polskiego, który zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy o pomoc w wyjaśnieniu zamieszania. ZHP w komunikacie wskazał, że podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte organizatorzy zaplanowali, że apel poległych odczyta instruktor harcerski. „Ostatecznie nie doszło do tego. Sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano na Westerplatte była niecodzienna i dla nas niezrozumiała” – podkreślili harcerze.
Już wczoraj informowaliśmy, że prezydencki minister Wojciech Kolarski zwrócił się do szefa MON z prośbą o wyjaśnienie sytuacji, do którego doszło 1 września na Westerplatte. W poniedziałek rzecznik resortu Antoniego Macierewicza w rozmowie z reporterką TVN24 stwierdziła, że MON nie ma nic do dodania w tej sprawie. Komentarza udzieliła jednak Telewizji Republika wskazując, że Apel Poległych, zgodnie z ceremoniałem wojskowym, musiał odczytać żołnierz, i od tej zasady nie ma odstępstwa.
– Obecnie obowiązujący ceremoniał wojskowy został zatwierdzony i wprowadzony do użytku przez Tomasza Siemoniaka, czyli ówczesnego (w 2014 roku — red.) Ministra Obrony Narodowej – dodała ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz. – Wojsko Polskie musi realizować swoje zadania, poprzez realizację przepisów odpowiednich dokumentów. Takim dokumentem jest właśnie ceremoniał wojskowy, od którego — jak powiedziałam — nie ma odstępstw – podkreśliła.
– Te uroczystości miały właśnie charakter państwowy, w tym roku apel odczytywany był w obecności marszałka Senatu, pani premier czy członków rządu, więc ceremoniał wojskowy miał tu swoje zastosowanie – wyjaśniła rzecznik MON.